Najnowsze wpisy


lut 22 2004 Ślub mojej mamy
Komentarze: 2

Ślub mojej mamy. Ciekawie to brzmi, prawda? No, ale jakoś tak wyszło. Zakchała się, wyszła za mąż i  tak oto mam nowego tatusia. Tak bywa, jakby powiedziała moja przyjaciółka.
Tańczyło ze mną całe stado pijanych i napalonych gości i właśnie leczę odciski... Ałaaa...
Wszystko mnie boli, jest 01:19 i poprostu zdycham. Wesele było małe, krótkie, ale nader bogate w rozrywki... Odchamiam się obecnie Nightwishem i przypominam sobie (starając się jednocześnie zapomnieć), co mówił mi pewnien facet... Kiedyś, dawno temu mogłabym się w nim podkochiwać. Dziś stać mnie było tylko na kilka stylizowanych na kokieteryjne uśmiechów i wysłuchiwanie z uśmiechem wszystkiego, co miał do powiedzenia. Nauczyłam się już, że człowiek pijany najbardziej potrzebuje zrozumienia i współczucia. Trzeba być delikatnym, wszystko rozumieć, uśmiechać się szczerze i pocieszająco i tuszować wszystkie jego wybryki. To najlepsze, co można zrobić. I za Chiny ludowe nie dać mu się więcej napić.  Taak, ale to już łatwiej powiedziec niż zrobić. Najlepiej wyciągnąć go na zewnątrz na spacer; o ile nie zaśnie na ławce, to trochę oprzytomnieje. Źle mi. Smutno, że jutro znów zastanę to samo samotne życie... To tak boli, kiedy zasmakujesz już towarzystwa pokrewnej duszy i musisz pogodzić się z tym, że to było tylko na chwilę, że to było tylko jednorazowe... Dlaczego mężczyźni są tacy wspaniali dopiero po kielichu, kiedy śmierdzą jak gorzelnia...? To straszne, bo nigdy nie wiem, na ile za ich słowa odpowiada ich stan a na ile dusza. Ach, idę spać i nie nudzę już... Muszę pomyśleć... pomarzyć... przespać się... Wrócić.

pomaranczowe_slonce : :
sty 03 2004 Dalszy ciąg pie* love story...
Komentarze: 1

Nie no... to juz przesada...! Żeby podobało mi się na raz trzech facetów, to już jasne, że mam fizia... No nie... do dwóch "numerów" doszedł trzeci... Zawsze to zamo... nie mów hop, póki nie przeskoczysz. Mówiłam, że gorzej być nie może... No, widać może.
Gorzej, że każde nowe uczuci podsyca stare i tym bardziej mam problem, bo nie wiem,  "pod którym drzewem szczekać"... A prpos szczekanie, odbył się w moim skromnym miasteczku flash mob, polegający na...szczakaniu!!! Poszliśmy o 17:00 na rynek i równo z wybiciem zegara zaczęliśmy psi koncert... Wypadło wcale nieźle, jednak wolałabym, żeby było to lepiej zorganizowane.

pomaranczowe_slonce : :
gru 04 2003 Życie...takie życie...
Komentarze: 0

 

Znów piszę, bo znów muszę się wyżyć. Wkurza mnie, że nikt nie zwraca na mnie uwagi!!!! Jestem przeciętniarą w nauce, w domu wszyscy mnie ignorują (ostatnio) i generalnie nikt nie ma dość czasu, żeby go na mnie zmarnować. Krystian, z którym, jak myślałam, dobrze mi się gada olał mnie dokumentnie. Nie wiem, czy to nawet nie jest przypadkiem tak, że on się przede mną kryje.

Nic mnie tak nie wkurza, jak nie zwracanie na mnie uwagi. W dodatku jeszcze jeden z „numerów” właśnie się zakochał, jak mówi  plotka(ra Kasia). No, po prostu pięknie... I ja mam być w świątecznym nastroju...? – Ni ma głupich! Jestem wściekła. Chyba złapię doła, co gorsza nikt mnie w tym moim dołowaniu nie pocieszy, bo wszyscy albo nie mają dla mnie czasu, albo mają do mnie wonty. Boże, co ja komu zawiniłam??? Ciekawe, że zapytani o to, co jest we mnie źle, nie maja odpowiedzi... Szkoda, gdyby je mieli, mogłabym dojść z nimi do porozumienia, ale tak, kiedy twierdzą, że wszystko jest we mnie złe, ale nie zmieniliby nic, to nie wiem sama, co robić. Pomóżcie!!! ...jeśli wy również mnie nie olewacie. A chyba olewacie, bo księga gości jest pusta, a i moich notek nikt nie komentuje... No, sami widzicie, jakich mam przyjaciół...

pomaranczowe_slonce : :
lis 30 2003 Love Story...-czy ktoś w to wogóle uwierzy??????...
Komentarze: 1


Kurczę, miałam dupiaste andrzejki, a oni świetnie się bawili... Cała kadra przystojniaków poszła, a ja, głupia musiałam w domu siedzieć... Oni będą mile fajne wspomnienia, ja będę sobie pluć w brodę z okazji swojej głupoty i tyle... Okropne. A już z całą pewnością najgorsze jest to, że jak każda durna laska mam problemy miłosne. Kocham... no właśnie, to jest ten drobny problemik, że nie wiem kogo kocham... Albo raczej nie wiem, kto mnie kocha... nieważne... Tak czy inaczej nie wiem, w którą stronę działać. Z jednej strony ktoś, kto mnie zawsze podnosi na duchu, jest kochany, uśmiech prawie nie opuszcza jego mordki, a z drugiej - właściwie to samo, z tą drobną różnicą, że ten drugi usmiech ma w sobie wiele smutku i żalu, ale przez to równierz mądrości, bo tej uczy tylko ból własnych złych doświadczeń... on ma już ten kurs zaliczony... No i nie wiem, co robić... Nr2 wie już o moich uczuciach, a dowiedział się o nich od nr1... - niezły bigosik, co nie??? - no, ale nr2 uważa, ze nie chce mnie skrzywdzić i nie będzie ze mną chodził, żeby mnie nie stracić... a nr1 boi się, że jego uczucia nie odwzajemniam ja, bo przecież kocham nr2... - jezu, telenowela normalnie, nie??? Dalej jest jeszcze fajniej - nr1 więc udaje, że mnie nie widzi i gdy się spotykamy udajemy normalnych ludzi... ale jego uczuć też pewna być nie mogę, bo on sam nigdy się przede mną nie odkrył w żaden sposób, tylko kumpela mi coś tam na ten temat bredziła, więc w zasadzie cholera wie, co on sobie myśli i co czuje... a nr2...? No cóż, na ten temat wiem równie mało. Otóż mogą być dwie możliwości: chce, ale się boi, albo nie chce i próbuje się wykręcić... I w zasadzie nic mi to nie daje... tyle tylko, że to, że nr1 wie, że jestem zakochana w nr2, daje mi o tyle przewagi, że nr1 nie podejżewa, że i w nim się bujam.... Uch, niezła plątaninka, nie? I to wszystko dlatego, że nie umiemy ze sobą szczerze o takich sprawach pogadać. Jezu.... ale długa notka........................... Sorry, już kończę..................................
 
 

pomaranczowe_slonce : :
lis 29 2003 Cześć!!!!!!!!
Komentarze: 0



Najpierw kilka sów organizacyjnych; to jest mój blog. Na tym blogu będę się wyżywać, gdy nie będę mieć niczego innego do roboty..... A wy możecie to komentować (lub nie), czytać (lub nie) i mnie to powinno nic nie obchodzić. Ale obchodzić będzie, bo nudno, jak cię nikt nie komentuje nie... No dobra, juz nie kadzę....

Życie to syf.... syf jakich mało.... Nawet z szamba jest droga wyjścia a z życia???- o nie, życiu nie tak łatwo się wymknąć... Wrrrrrrrrrrr.......zero wyszło z moich planów andrzejkowych........................................... ......... i to tylko i wyłącznie przeze mnie........................jestem idiotką. Wredną, zepsutą i w dodatku niewdzięczną idiotką. Już chyba się zdołowałam wystarczająco. Chociaż nie, jutro życie i tak pewnie dosunie mi dziesięć razy mocniej....

pomaranczowe_slonce : :